Kryzys, którego nie ma?
Jak mówić o kryzysie klimatycznym tak by zostać wysłuchanym? Jak stworzyć coś, z czym ludzie mogliby się utożsamić? Tak łatwo jest odrzucić odbiorcę moralizatorstwem, jak również przerazić go przytłaczającym poczuciem bezradności.
Jedną z najsłynniejszych prac, która porusza problem klimatu i rzeczywiście skłania do szczerej refleksji jest Pawilon Litewski[1], o ikonicznym już statusie, pokazywany na Międzynarodowym Biennale Sztuki w Wenecji w 2019 roku. Vaiva Grainytė, jedna z jego twórczyń, wyraźnie zaznaczyła, że od początku miał on dotyczyć kwestii ekologicznych i antropocenu, ale bez dydaktyzmu. Miał operować subtelnym, romantycznym językiem. Projekt doceniony został zarówno przez jury, które uhonorowało go Złotym Lwem, jak i przez zwiedzających, którzy wykazywali ogromne zainteresowanie i nie wahali się czekając wiele godzin, by móc obejrzeć tę operę-performance.
[1] https://www.sunandsea.lt/en
Susan Sontag opisywała nasze życie jako egzystencję „pod nieustannym zagrożeniem dwóch równie przerażających, ale pozornie przeciwstawnych losów: nieustającej banalności i niewyobrażalnego terroru” i wydaje się to stanowić kwintesencję myśli przewodniej projektu „Sun & Sea (Marina)”.
Performance ten przygotowany został przez grupę Neon Realism[1] w składzie: Rugilė Barzdžiukaitė [filmowiec], Vaiva Grainytė [poetka i pisarka] oraz Lina Lapelytė [kompozytorka i performerka]. Po raz pierwszy zadebiutował on w wileńskiej Narodowej Galerii Sztuki w 2017 roku w języku litewskim. Na potrzeby weneckiego biennale został zaadaptowany na język angielski, co zorganizowała Lucia Pietroiusti, kuratorka programów publicznych w londyńskim Serpentine Galleries . Wojskowy kompleks Marinare Militare został przemieniony w olbrzymią plażę, usłaną kilkoma tonami piasku, na której, jak mogłoby się wydawać, beztrosko wylegują się plażowicze pochłonięci swoimi troskami. W spektaklu uczestniczyło ponad 20 aktorów i wolontariuszy. Goście wraz z dziećmi i zwierzętami mogli go obserwować lub dołączyć do niego, opowiadając i śpiewając własne historie. Widzowie mogli oglądać przebieg wydarzeń z balkonu na drugim piętrze, co sprawiło, że „urlopowicze” przemienili się niejako w żywy obraz.
Odgłosy mew i ciężarówek z lodami odbijają się echem w oddali, a wczasowicze jeden po drugim śpiewają o świecie bardzo podobnym do naszego, pełnym drobnych niedogodności. Narzekają[2] na towarzystwo, obecność psów. Pewna kobieta opisuje swoje wakacje w Australii, podczas gdy jej mąż lamentuje nad niemożnością pozwolenia sobie na zwolnienie tempa życia, pomimo wyczerpania, z obawy na pogorszenie swojego wizerunku.
Z czasem narracja zmienia się i zaczyna bezpośrednio odnosić się do kryzysu klimatycznego: dwie siostry wspominają, jak płakały, kiedy dowiedziały się, że „koralowce znikną”, „ryby wyginą”, „pszczoły masowo spadają z nieba”, śpiewając: „Kiedy moje ciało umrze, pozostanę w pusta planeta bez ptaków, zwierząt i koralowców”. Proponują rozwiązanie: drukarkę 3D: „jednym guzikiem przerobię ten świat na nowo […] „wydrukujemy pszczoły, żeby chociaż trochę słodyczy zostało”.
W przeciwieństwie do większości prac o zmianach klimatu, które próbują przestraszyć, by skłonić do działania, ten performance unika agitacji – skupia się na przyziemności: „Chodzi o nicość – nic się nie dzieje”[3] – powiedziała Grainytė. Wszystkie elementy, włączając w to widzów obserwujących z wysokości całą sytuację, składają się na przed apokaliptyczną wizję tego, że jesteśmy w przededniu katastrofy. Koniec ziemi, nasz koniec jest cichy i wkrada się niezauważenie.
[1] https://neonrealism.lt/sun-and-sea/
[2] https://www.sunandsea.lt/Sun-and-Sea_libretto.pdf
[3] Julia Halpern, It’s Hard to Make Good Art About Climate Change. The Lithuanian Pavilion at the Venice Biennale Is a Powerful Exception, https://news.artnet.com/art-world/lithuanian-pavilion-1543168